Nastepnego dnia. Zostałam brutalnie obudzona przez budzik. Ludzie kto normalny ma trening o 7 rano i do tego ma godzinę jazdy do pracy. Grrr. Musiałam wstać już o 4:30. Bo zanim ja Paulina Amaretto się ogarnę miną wieki. Poczłapałam do łazienki i przejrzałam się w lustrze. Boże jak ja wyglądam? To pytanie zadaje sobie każdego ranka. Po godzinie kiedy już byłam umalowana i umyta poszłam do jednej z walizek by wyciągnąć bordowy top i granatowe spodenki. Ubrałam żółte balerinki i byłam gotowa do wyjścia. Spojrzałam na zegarek była 5:57. No to ładnie się ogarnęłam. Ostatni look w lustro na korytarzu i mogłam wyjść. Weszłam do garażu a tam stał nowiutki Volkswagen Golf V GTI. Tata z mamą wspominali coś o samochodzie ale nie sądziłam że to będzie mój wymarzony samochód. Wsiadłam do niego i ruszyłam na Camp New czy jak tam sie zwie ich stadion. Camp Nou. Tak to Camp Nou. Po niecałej godzinie byłam na miejscu.
Przed wejściem stał Cristian i kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się do mnie i zaczekał.
-Cześć. -powiedziałam kiedy stałam obok niego.
-Witam piękną panią. -powiedział a ja mogę dać sobie rękę uciąć że oblałam się rumieńcem.
Weszliśmy do środka. Po drodze rozmawialiśmy na przeróżne tematy. -Niestety muszę Cię opuścić ponieważ idę się przebrać. Dziś mamy indywidualne rozmowy z tobą więc jeszcze sobie pogadamy. Puścił mi oczko i zniknął za drzwiami prowaszacymi do szatni. Po chwili uslyszalam jakieś dziwne dźwięki. Były co raz głośniejsze. Po niecałej minucie zobaczyłam wybiegajacego zza rogu Fabregasa wymachujacego we wszystkie strony rękoma a za nim Pique robiący dokładnie to samo. Kiedy mnie zobaczyli Gerard się uspokoił ale Cesc właśnie takie mial wejście do szatni.
-Musisz na niego uważać. Wykończył już trójkę psychologów.-powiedział Pique ze śmiechem wchodząc za drzwi. Nie odezwałam się słowem i poszłam na trybuny.
Po 15 minutach wszyscy włącznie z trenerem byli na boisku. Neymar kiedy mnie zobaczył szczerze się uśmiechnął i pomachał mi. Odwzajemniłam tym samym. Po godzinie ich treningu zrobiłam się głodna. Chłopaki mieli przerwę a do mnie z kanapkami przysiadł sie Villa.
Podal mi jedną.
-Hej widziałem że nie masz nic do jedzenia a pewnie jesteś głodna. Uśmiechnął się do mnie.
-Dziękuję. -powiedziałam i zaczęłam jeść kanapkę. Rozmawialiśmy o bzetach kiedy przyszedł znaczy w podskokach przybył do nas Fabregas. Usiadł się między nas i lekko uderzył w moje i Davida kolano.
-Wiecie co wam powiem?-spytał
-Nie nie wiemy.-powiedział Villa.
-No to nie będziecie wiedzieć.-wstał i odbiegł od nas śmiejąc się przy tym jak psychopata.
-Jego dziewczyna mówiła że w domu przy córce zachowuje się normalnie.-Villa zaśmiał sie i po chwili został zawołany na dalszą część treningu.
-Ej pani psycholog w barwach barcy prosimy na boisko.-krzyknął Messi. Nie wiedziałam o co im chodzi ale poszłam.
-Coś się stało?-spytałam.
-Chodzi o to nasza droga pani spycholog że.- objął mnie ramieniem i patrzył na mnie przez co nasze twarze dzieliło z jakieś 10 centymetrów. Poczułam jakieś dziwne uczucie w brzuchu. Jakby 200 stad motyli przez niego leciało. Zatopiłam się w jego pięknych brązowych oczach. Przysięgam w takich to można by było się zakochać. -No to co zgadzasz sie?- spytał po chwili a ja kompletnie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. -On się tylko zaśmiał. -Nie słuchałaś.-raczej stwierdził a nie spytał.-Zagramy w nogę. Ja ty Tello Iniesta Villa i Fabregas przeciwko reszcie.
-Nie ma mowy.-powiedzialam szybko. - Nie lubie piłki nożnej.
-Jak to można nie lubić piłki nożnej. Jesteś ubrana w nasze barwy, jesteś naszą panią psycholog i i i nic więcej nie mogę wymyślić. -powiedział Cesc
-Oj jeszcze cię przekonamy do piłki nożnej a musisz z nami zagrać bo składy będą nie równe.
-To zagrajmy wtedy.-powiedziałam od niechcenia.
-Co do składów. -powiedział spokojnie Fabregas. Po chwili wylądował w objęciach Neymara.-Dlaczego nie jestem w drużynie z moim dziamdziamdziem?!-dodał jeszcze udawany płacz.
-Bo wtedy nie gracie tylko odwala wam jak debilom.-powiedział Messi.
Zaczęliśmy grę. Prosiłam chłopaków żeby mi nie podawali ale nie zgodzili się. Każde podanie do mnie kończyło się ubrudzeniem moich balerinek albo podaniem piłki do przeciwnika. W końcu jakimś cudem zdobyłam gola. Cieszyłam się jako jedyna z mojej drużyny.
-Dzięki za gola.- powiedział Mascherano. Poten podszedł do mnie Tello i mnie przytulił.
-Każdemu się może zdarzyć.- powiedział mi na ucho a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
Graliśmy jeszcze z jakieś 15 minut i potem chłopacy szli do szatni. Spojrzałam na moje balerinki. Stwierdziłam że nie da się przywrócić ich wygladu sprzed gry więc wyrzuciłam je do najblizszego kosza na śmieci. Chłopacy się na mnie dziwnie spojrzeli.
-No co? Tak się kończą te głupie gry dla balerinek.
-A weź zrozum te kobiety. Jeszcze żyj z dwoma pod jednym dachem. -powiedział Fabregas i machnął ręką.
W obojetnie jakiej kolejności przychodzili do mnie więc raczej ustalili kolejność w szatni. Pierwszy przyszedł Messi.
-Więc jak się czujesz po dzisiejszym treningu?
-Każdy trening wygląda dla mnie spotkanie z kumplami. Owszem wiadomo że musimy ćwiczyć by być jeszcze lepszym niż się jest ale kiedy ich widzę przypomina mi się moja rodzina. Kumple z podwórka. Po tym treningu czuję się świetnie. Ale teraz czuję się znakomicie ponieważ przyjadę do domu i przytulę swojego synka pocałuję moją narzeczoną. To dla nich jest zadedykowany każdy mój gol.
-A jakie masz stosunki z rodzicami? -Świetne.
-A z chłopakami?
-Takie same. Nigdy się z żadnym z nich nie pokłóciłem i się bardzo z tego cieszę.
-Okej super że masz ze wszystkimi takie dobre układy. Pamiętaj. Każda mała drobnostka która będzie ci leżeć na sercu masz przyjść z nią do mnie. Ja jak ksiądz dotrzymuję tajemnicy spowiedzi.
-Będę pamiętał. To do pojutrza.-powiedział i odszedł. Następny był Fabregas.
-Mogę ci coś powiedzieć w tajemnicy?
-Oczywiście.
-Wiesz że święty Mikołaj nie istnieje?-chyba wiem czym on wykończył poprzednie psycholożki. Wiem jak to zmienić.
-Ile twoja córeczka już ma?
-Roczek.
-I co nie wytrzymujesz napięcia jakie jest w domu i wygłupiasz się na treningach w szatni kiedy tylko nie ma Cię w pobliżu córki bo chcesz pokazać jej że jesteś odpowiedzialnym tatą.
-No to mnie teraz zagięłaś. Nie dołączysz do mojej kolekcji wybitych psycholożek bo tamte traktowały mnie jak chorego umysłowo. Skąd wiedziałaś o co mi chodzi.
-Po prostu intuicja psychologa. Słuchaj. Musisz zachowywać się przy córeczkę taki jaki jesteś. Ona dorośnie i będzie cię traktować jako surowego ojca.
-Wiesz dzięki za rozmowę ale wiesz czy nie wiesz że mikołaj nie istnieje.?
-Wiem Cesc.
On poszedł. Wtedy gadałam z Iniestą, Valdesem Puyolem Mascherano Pique Alvesem potem przyszła kolej na Tello. Najpierw gadaliśmy zawodowo a potem przyszła normalna gadka. Widocznie mnie podrywał. Musiał już iść a jego miejsce zajął Neymar. Ten to mnie podrywał. Nawet jak gadałam z nim o sprawach służbowych. Gadalismy dosyć długo. Potem przyszedł czas ba Ville.
-Jak ci idzie?
-Nie najlepiej. Ciągle nie mogę sobie poradzić ze stratą siostry.
-Przepraszam że pytam. Zginęła w wypadku?
-Nie. Miała roczek kiedy została porwana. Wszyscy jej szukali przez ponad rok ale nic to nie dało. Przepadła jak kamień w wodę. Też jak ty miała na imię Paulina. Miałem wtedy 13 lat ale bardzo się do niej przywiązałem. Nadal czuje że jest gdzieś blisko. To jej zdjęcie. -podał mi zdjęcie na którym rozpoznałam siebie. Szybko z torebki wyciągnęłam podobne zdjęcie i mu pokazałam. Skąd masz zdjęcie mojej siostry?!-spytał z podniesionym głosem. Wzięłam jego rękę na której miał takie samo znamię jak ja.
-Ja jestem Paulina. Twoja siostra.-powiedziałam pokazując mu moją rękę.
________________________
Tam tam tam i jest kolejny. Zdziwienie że Paulina okazała się zaginioną siostrą Villi?? Taki krótki dosyć xD :p
Biedna dziewczyna zniszczyła sobie buty..Chłopcy powinni jej je odkupić :D
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, czekam na nast.