Więc to już dziś. Wyjeżdżam do Hiszpanii.Tylko szkoda że do pracy a nie na wakacje. Dobrze że rodzice kupili mi tam dom. Będę pracować dla jakiegoś klubu piłkarskiego. Ech.. Jak ja nie lubię piłki nożnej no ale kto powiedział, że każda praca będzie przyjemna. Będę ich psychologiem. Podobno wcześniejsza odeszła bo przez nich ona sama potrzebowała psychologa czy tam psychiatry. A to tylko przez jednego piłkarza. Już się go boję. Z zamyśleń wyrwał mnie tata który zatrzymał swój samochód przed lotniskiem.
-Pomóc ci z walizkami?-spytał.
-Jeśli możesz.-wyszłam z samochodu ubrana jak zwykle w pastelowe kolory. Zwracałam uwagę wszystkich chłopaków nawet tych którzy byli ze swoimi dziewczynami. Tata każdego gromił wzrokiem.
-Wiesz nadal uważam że to jednak zły pomysł, że wyjeżdżasz do tej całej Hiszpanii. Jeszcze kogoś złego poznasz i nie będziesz chciała wracać córeczko Mama jest pewnie tego samego zdania.-powiedział przytulając mnie.
-Wiesz że do was zawsze wrócę. Jak na razie mam być na okres próbny. Jak nie przypasuję się do nich to nie podpiszę umowy i wrócę.-pocałowałam go w policzek.
-Tylko uważaj na tego niejakiego Ville bo podobno jest aferzystą i wykorzystuje dziewczyny.-powiedział i pocałował mnie w czoło.
Tata zaprowadził mnie na odprawę. Pożegnałam się z nim i po jakiś 5 minutach byłam już w samolocie. Barcelono witaj. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie wiem dlaczego ale jakaś magnetyczna siła ciągnęła mnie tam. Zawsze lubiłam ten kraj. Może dlatego, że nie lubię zimna a tam zawsze ciepło? No nie wiem. Miałam przepiękny widok przez okno. Nie spałam bo nie lubię spać podczas podróży gdziekolwiek. Słuchałam muzyki i rozmyślałam. Moje życie mogło by się coś zmienić przez ten 3 miesięczny okres próbny? Może w końcu się zakocham bo jak na razie trafiam tylko na takich chłopaków, którym podoba się tylko moja buźka. Siedziałam na internecie i poczytałam co nie co o tym klubie. Hmm Wyświetliły mi się informacje i zaczęłam czytać.
-
Pełna nazwa | Futbol Club Barcelona |
Przydomek | Barça Blaugrana Azulgrana Katalończycy Duma Katalonii[1][2][3] |
Barwy | bordowo – granatowe |
Data założenia | 29 listopada 1899 |
Liga | Liga BBVA Liga Mistrzów UEFA |
Debiut w najwyższej lidze | 10 lutego 1929 Racing Santander – FC Barcelona 0:2[4] |
Adres | Avinguda Arístides Maillol, s/n 08028-Barcelona[5] |
Stadion | Camp Nou Barcelona |
Prezes | Josep Maria Bartomeu |
Trener | Luis Enrique |
Asystent trenera | Juan Carlos Unzué Robert Moreno |
Przeczytałam całą historię klubu co mnie nudziło ale coś muszę o nim wiedzieć. Wyjrzałam za okno a tam rozkładał się piękny widok Barcelony. Po chwili stewardessa powiadomiła pasażerów o lądowaniu i przypomniała o zapięcie pasów. Wiedziałam tylko tyle, że ktoś miał po mnie przyjechać. Stałam z walizkami koło wyjścia jak taka kretynka i wyczekiwałam mojej podwózki do mojego tymczasowego szefa.
-Pani Paulina Amaretto?-spytał jakiś mężczyzna sorka chłopak. Odwróciłam się do niego i spotkałam się z jego pięknymi brązowymi oczami.
-Tak.-powiedziałam a on się uśmiechnął.
-Jestem Neymar. Pan prezes wysłał mnie po ciebie.-Wziął moje walizki a ja podążyłam za nim. Fajny tyłek.Pomyślałam i od razu się za to skarciłam. Znam chłopaka chwilę i tylko jego imię i myślę już sobie, że ma fajny tyłek. Wsiadłam do jego samochodu i pojechaliśmy w nieznanym mi kierunku. Uśmiechałam się sama do siebie kiedy widziałam te wspaniałe widoki.
-Podoba ci się Hiszpania?-spytał Neymar wyrywając mnie z zamyślenia.
-Tak bardzo.-spojrzałam na niego i po chwili znów gapiłam się na piękne widoki. Całą drogę do mojej pracy przesiedzieliśmy w ciszy.
-Już jesteśmy.-powiedział i wysiadł z samochodu i skierował się w stronę wejścia. Ha! Cóż za gentelman, Pomyślałam i wyszłam z samochodu on dopiero wtedy go zamknął. Poczekał chwilę na mnie aż dogonię go w moich szpilkach. Miały chyba z 12 centymertów i dzięki nim byłam równa chłopakowi. Chyba mieli trening.
-Luis. Przywiozłem tą panią psycholog teraz idę się przebrać a nie że znowu będziesz miał sapy bo się spóźniam.-Neymar poszedł a ja stałam jak ta idiotka patrząc na każdego piłkarza po kolei i trenera.
-Louis Enrique.-powiedział trener podając mi rękę.
-Paulina Amaretto.-uścisnęłam jego dłoń uśmiechając się przy tym.
-Chodź zaprowadzę cię do prezesa.- Powiedział. Po 3 minutach byłam w gabinecie pana Bartomeu.
-Więc tak. To nie będzie taka zwykła praca psychologa tylko taka, że po każdym treningu będziecie rozmawiać całą grupą. Ostatnio zauważyłem lekkie kłótnie między chłopakami a to odbija się na meczach. Jeśli któryś z nich będzie chciał z panią porozmawiać na osobności to na pewno się zgłosi. Będzie z nimi pani również rozmawiała po meczach czy to wygranych czy to przegranych. Rozumie pani?
-Tak rozumiem a czy bym mogła o coś prosić?
-Tak oczywiście.
-Czy mógłby pan mówić do mnie po prostu Paulina?-spytałam z uśmiechem.
-Dobrze. A więc Paulino. Jesteś częścią Fc. Barcelony.
-Na okres próbny.-zaśmiałam się.\
-Coś tak czuję, że chłopcy będą się z tobą dobrze dogadywać. Tylko ostrzegam. Niektórzy są dość specyficzni. Jak chcesz możesz zacząć od zaraz. Za 15 minut kończą trening. Powodzenia-zaśmiał się. Ja wróciłam na boisko. Zdziwiło mnie to że piłkarze leżeli w jednej kupie jeden na drugim a trener miał schowaną twarz w dłoni i kiwał przecząco głową.
-Panie trenerze.-odezwałam się nie pewnie On spojrzał w moją stronę.
-Uciekaj stąd jak najdalej możesz to jest banda kretynów. Widzisz jak się zachowują.-powiedział trener do mnie.
-Nie no. Idzie jak na razie dobrze.-zaśmiałam się.-Prezes powiedział, że mogę zacząć już od dzisiaj.
-Kretyni!-krzyknął a ja podskoczyłam. Po chwili wstali i podeszli do nas.
-Co jest trenerze?-odezwał się najniższy z nich.
-Kto to jest?-spytał z numerem 4 na koszulce.
-To jest pani Paulina. Będzie waszym psychologiem. Zaczynacie od zaraz.-powiedział trener i poszedł się usiąść.
Chłopacy potulni jak baranki usiedli w kółku. Zostawili mi miejsce koło tej całej 4 i koło tego niskiego ale wolałam usiąść koło kogoś kogo chociaż kogoś znam. Usiadłam między Neymarem a 7. Każdy patrzył wyczekująco na mnie. Nie jestem nie śmiała ale też nie wyróżniam się z tłumu.
-Więc może zacznijmy. Jestem Paulina Amaretto mam 20 lat. Pochodzę z Polski, studiowałam spychologie oraz fotografie. Będę waszym psychologiem jak na razie na okres próbny który będzie trwał 3 miesiące. Teraz niech każdy z was coś o sobie opowie. Może zacznijmy od mojej lewej.
-Jestem Neymar da Silva Santos Junior mam 22lata, pochodzę z Brazylii. Mam synka, nie mam dziewczyny.-puścił mi oczko.- kocham robić selfie-wyszczerzył się.
-Jestem Javier Alejandro Mascherano mam 30 lat pochodzę z Argentyny. Mam dwie córki i żonę którą bardzo kocham.
-Jestem Cristian Tello Herrera mam 22 lata. pochodzę z Hiszpanii. Nie mam dziewczyny-podkreślił 3 ostatnie słowa
-Nazywam się Victor Valdes Arribas pochodzę z Hiszpanii. Mam synka i córkę mam wspaniałą narzeczoną.
-Jestem Andrés Iniesta Luján, mam 30 lat. pochodzę z Hiszpanii. Mam śliczną córeczkę i śliczną żonę.
-Jestem Daniel Alves da Silva ale bardziej rozpoznawalny jako Dani Alves, mam 31 lat, Pochodzę z Brazylii mam synka i córeczkę, często zmieniam fryzury.
-Jestem Carles Puyol Saforcada, mam 36 lat, pochdzę z Hiszpanii. mam piękną narzeczoną niedługo kończę karierę piłkarską.-wtedy wszyscy posmutnieli.
-Nazywam się Gerard Piqué Bernabeu mam 27 lat , pochodzę z Hiszpanii. Mam synka przepiękną narzeczoną i kocham mojego dziamdziamdzia przytulił tą całą 4 która wydaję mi się zabawna.
-Jeeesssteeeeem Francesc Fàbregas Soler, maaaam 27 laaat. pochodzęęeeeee z Hiiiiiszzzzppaaaaaniiiiiiiii maaaaam pięęęęęęękkkknąąąąąą cóóóóórrrkęęęęę i śliiiiiiicznąąąąąą dziewczynęęęęę. ooooooo też cie kocham.-powiedział do Gerarda i pocałował go w policzek.
-Jestem Lionel Andrés Messi Cuccittini mam 27 lat pochodzę z Argentyny. Mam cudownego synka kochaną narzeczoną i lubię spać.-powiedział szybko zwięźle i na temat.
-No to teraz kolega z 7 na koniec.-uśmiechnęłam się do niego.
-Nazywam się David Villa Sánchez mam 32 lata, pochodzę z Hiszpanii. Mam 2 kochane córki i syna oraz prześliczną żonę.
-Świetnie,-wtedy spojrzałam na lewą rękę Villi i zobaczyłam znamię dokładnie takie jakie ja mam albo może mi się przewidziało? Taak to na pewno ze zmęczenia.-Więc kiedy macie kolejny trening?-spytałam
-Jutro.-powiedział Tello razem z Neymarem.
-okej to jutro się spotkamy.- powiedziałam.- Neymar mógłbyś mnie zawieźć do domu? Chyba że masz plany.
-Ja cię mogę odwieźć.-powiedział szybko Cristian.
-Ja ją odwożę. Mam jej walizki w samochodzie i nie. Nie mam żadnych planów.-uśmiechnął się do mnie.
-Okej. Miło było was poznać. Do jutra.-powiedziałam i wstałam z trawy.
-Poczekasz chwilę? Tylko pójdę się przebrać.
-Pewnie.
Czekałam na Neymara ponad pół godziny koło samochodu. W końcu przyszedł. Podałam mu adres mojego domu.
-O to witam sąsiadkę.-zaśmiał się. Nic więcej nie chciał powiedzieć.
Zatrzymaliśmy się koło mojego domu i wyciągnęliśmy wspólnie moje walizki.
-Jak będziesz czegoś potrzebowała wystarczy że przyjdziesz o tam.-powiedział i pokazał na dom na przeciwko.
-Pewnie. To do jutra.-powiedziałam i ładowałam się z walizkami do domu. Nie miałam siły żeby się rozpakować więc wyciągnęłam za dużą bluzkę z mojej torby i spodenki. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Zasnęłam z zagadką czy David ma takie samo znamię co ja.
___________________________________________________
Jest numerek jeden :)
Komentarze=motywacja do dalszego pisania :D
-Ja cię mogę odwieźć.-powiedział szybko Cristian.
-Ja ją odwożę. Mam jej walizki w samochodzie i nie. Nie mam żadnych planów.-uśmiechnął się do mnie.
-Okej. Miło było was poznać. Do jutra.-powiedziałam i wstałam z trawy.
-Poczekasz chwilę? Tylko pójdę się przebrać.
-Pewnie.
Czekałam na Neymara ponad pół godziny koło samochodu. W końcu przyszedł. Podałam mu adres mojego domu.
-O to witam sąsiadkę.-zaśmiał się. Nic więcej nie chciał powiedzieć.
Zatrzymaliśmy się koło mojego domu i wyciągnęliśmy wspólnie moje walizki.
-Jak będziesz czegoś potrzebowała wystarczy że przyjdziesz o tam.-powiedział i pokazał na dom na przeciwko.
-Pewnie. To do jutra.-powiedziałam i ładowałam się z walizkami do domu. Nie miałam siły żeby się rozpakować więc wyciągnęłam za dużą bluzkę z mojej torby i spodenki. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Zasnęłam z zagadką czy David ma takie samo znamię co ja.
___________________________________________________
Jest numerek jeden :)
Komentarze=motywacja do dalszego pisania :D
Cześć, przed chwilą odkryłam twojego bloga jest świetny.
OdpowiedzUsuńIde czytać dalej, źle weny
Viki